Nauka hamowania czyli Self-Reg, dobroczynna pauza i rodzicielska dylatacja czasu

Wyzwanie online oparte o drugi krok metody Self-Reg niedawno się zakończyło. Mam nadzieję, że już niedługo podzielę się z Wami podsumowaniem tego przedsięwzięcia, które na pewno jeszcze kiedyś powtórzymy, być może w nieco innej formie. Tymczasem poczułam dziś natchnienie, żeby podzielić się z Wami krótkimi przemyśleniami na temat narzędzia bardzo użytecznego w praktykowaniu Self-Reg.

Czy czas zawsze płynie tak samo?

Naszła mnie dziś taka refleksja na temat różnego postrzegania czasu, w zależności od tego, w jakim miejscu naszego życia się znajdujemy oraz z którego punktu w czasie i przestrzeni prowadzimy obserwacje. Takie znane każdemu rodzicowi doświadczenie – starasz się nakłonić kilkulatka do współpracy, już po raz sto trzydziesty siódmy dzisiaj, a nie ma jeszcze ósmej rano. Nowoczesne trendy masz w teorii opanowane, próbujesz jednej z magicznych metod, czekasz parę minut i zero reakcji! Nie, ależ wcale nie wyprowadza Cię to z równowagi 😉 ! Jesteś przecież rodzicem wspierającym, który chce stworzyć swojemu potomstwu odpowiednie warunki do bycia autonomiczną jednostką i rozwijania poczucia sprawczości. Próbujesz jeszcze jednej zupełnie unikalnej i rewolucyjnej techniki negocjacji, znowu mija kilka minut i już prawie zmieniasz zdanie co do tego, jakim chcesz być rodzicem, ale tym razem patrzysz na zegarek, a tu od „wysłania” informacji w stronę dziecka do chwili obecnej minęło dopiero 10 sekund. Czy przyszło Ci kiedykolwiek do głowy, żeby zmierzyć, jak długo czekasz na reakcję malucha, zanim podejmiesz kolejne działania? Ja wpadłam na ten pomysł wtedy, kiedy córka zaskoczyła mnie nagłą chęcią współpracy. Z mojego punktu widzenia sytuacja była przegrana – tego dnia już tyle razy próbowałam coś wynegocjować, że ten ostatni komunikat w zasadzie cedziłam między zębami. Dotyczył on kwestii, która jeszcze nigdy wcześniej nie została tak po prostu bez sprzeciwów, walki i nerwów zaakceptowana, więc oczekiwałam krzyku, płaczu, szarpania mnie i innych podobnych atrakcji. Z uwagi na to, że moja równowaga już wcześniej nie miała się najlepiej, tuż po wysyczeniu tego, co miałam do powiedzenia, zrobiłam dłuższą pauzę. To bardzo przydatne narzędzie w Self-Reg. Pozwala użyć samokontroli wtedy, kiedy są jeszcze na nią zasoby, po to, by wspomóc samoregulację na dalszych etapach. Trzeba tylko wyłapać odpowiedni moment, bo jeżeli włączymy pauzę za późno, to może nie zadziałać i tylko niepotrzebne zużyje nasze nadwątlone już zasoby energii. Przerwa ta nie trwała bardzo długo i już już prawie czułam, jak zalewa mnie fala gorąca i zimna jednocześnie, a wtedy moja córka po prostu zrobiła to, o co ją poprosiłam. Szok! Powtórzyłam to pauzowanie jeszcze kilka raz i skuteczność, jak na negocjacje z toddlerem, była zaskakująco wysoka. O rety, rety, rety! Co się tutaj dzieje? Czy kosmici zabrali moje dziecko i podrzucili mi inne? Wpadłam zatem na pomysł, żeby mierzyć, ile taka pauza przeważnie trwa. Okazało się, że moje dziecko zadziwiająco często współpracowało, tylko potrzebowało więcej czasu na reakcję. Więcej nie oznaczało wcale bardzo dużo, tylko więcej niż wcześniej miało do dyspozycji. W mojej głowie te chwile pomiędzy wyartykułowaniem prośby a kolejnym etapem dłużyły się w nieskończoność. Wydawało mi się, że co najmniej minuty uciekają, kiedy ja czekam, aż Gwiazda np. zechce założyć buty po tym, jak jej dałam znać o wystąpieniu takiej „konieczności”. Tymczasem czasami ja traciłam cierpliwość już po kilku sekundach i zaczynałam nerwowo powtarzać ten sam komunikat, wprowadzając niepotrzebne napięcie, co rzadko kończyło się dobrowolnym i sprawnym zakończeniem zadania. Okazało się, że kiedy czekałam dwa lub trzy razy dłużej, dziecko często samo przystawało na współpracę. Przy czym to dwa czy razy dłużej to nadal były sekundy, które tylko w mojej głowie rozciągały się i trwały bardzo długo.

W rodzicielstwie, jak w fizyce, wszystko jest względne

Nawet osoby, które nie pałają do fizyki, a tym bardziej szczególnej teorii względności, wielką miłością, o wielkim uczonym Albercie Einsteinie, na pewno słyszały, a paradoks bliźniąt też pewnie obił im się o uszy. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że słynny naukowiec przewidział (zanim eksperymentalna weryfikacja była możliwa), że czas nie jest niezmienniczy, czyli to, jak szybko tyka zegar, którym mierzymy czas, zależy od tego, w jakich warunkach odbywa się ten pomiar. Paradoks bliźniąt jest eksperymentem myślowym, w którym obserwujemy proces starzenia się bliźniąt urodzonych na Ziemi. Jedno z nich pozostaje w miejscu urodzenia, a drugie zostaje wysłane w przestrzeń kosmiczną pojazdem, który porusza się bardzo szybko (prędkość musi być odpowiednio bliska prędkości światła, żeby efekt paradoksu zegarów był zauważalny). Dylatacja czasu sprawia, że z perspektywy tego, który pozostał na Ziemi, czas w statku kosmicznym jego brata płynie wolniej, więc po powrocie kosmonauta jest młodszy niż drugi bliźniak. Jedna z podstawowych zasad szczególnej teorii względności to równoważność pomiarów czasu tylko wtedy, kiedy dwa układy, w których dokonujemy pomiaru, poruszają się względem siebie bez przyspieszenia.

Czy na pewno chcesz zatrzymać tę rakietę?

Co ta cała szczególna teoria względności i dylatacja czasu mają wspólnego z rodzicielstwem? Dla mnie, mamy-fizyka i mamy-astronoma, bardzo dużo. Taki sposób patrzenia na to, jak różne są spostrzeżenia dotyczące odczuwania czasu w zależności od perspektywy, nawet przez tę samą osobę, często mi pomaga zmienić punkt odniesienia. Czasami to moje dziecko oddala się ode mnie lub przybliża w rakiecie poruszającej się z prędkością światła, a zegar „u mnie” tyka zdecydowanie wolniej, sekundy więc trwają lata. Innym razem to ja jestem na pokładzie statku kosmicznego, wracam na Ziemię, a tam moja córka jest dużo starsza niż świadomie to odczuwałam i wtedy to pół minuty oczekiwania na jej reakcję w przeszłości wydaje się nie mieć żadnego znaczenia, skoro nagle miesiące i lata wydają się tak krótkie, jak pstryknięcie palcami. Dlatego lubię się zatrzymywać. Jeżeli tylko zdążę zrobić to we właściwym momencie, zanim stracę cierpliwość czekając na coś, co mogłoby się stać natychmiast, a wydaje się, że trwa wieki, włączam pauzę. Patrzę na te unoszące się fale w kolorze ciemnego blondu na głowie mojej Gwiazdy, która bardzo często próbuje rozpędzić się do prędkości bliskiej światłu i mówię sobie: „To tak naprawdę tylko chwila, która zaraz ucieknie i nigdy się nie powtórzy. Pewnie pozostanie też nieuchwytna i mało wyraźna w Twojej i jej pamięci, jak wiele podobnych temu momentów, ale jeżeli teraz dasz się porwać złudzeniu dylatacji czasu, to nie tylko nie przyspieszysz jej zegara, ale także wyobrażenie o tym, jak wolno tyka Twój, stanie się jeszcze bardziej wyraźne. Czy to może realnie coś zmienić? Zastanów się… Czy da się zatrzymać w miejscu rakietę jednym, prostym ruchem? No właśnie, raczej nie. Możesz spróbować, ale wtedy wspomnienie tej chwili może zostać z Wami na dłużej, albo nawet na zawsze. Czy na pewno tego chcesz?”

Jeżeli chcesz się dowiedzieć, jakie tematy poruszam i zamierzam prezentować na blogu, zajrzyj do tego wpisu. Te teksty są zaś o mnie i moich oczekiwaniach

Wprowadzenie do wprowadzenia nt. Self-Reg znajdziesz w nagraniu transmisji na żywo pt. „Self-Reg: Równowaga w trzech kolorach”. Opis samej metody Self-Reg jest dostępny w tym nagraniu transmisji na żywo pt. „Self-Reg: Co wewnątrz, to na zewnątrz”.  

Poślij ten tekst dalej, jeżeli przyniósł Ci wartościowe informacje. Tutaj znajdziesz mój fanpejdż na FB. 

Dziękuję za Twój czas!

1 Comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s